Miał złote rękawiczki. Tak, to był ON.
--------------------------------------------
Wyglądał tak cudownie. Biały strój, złote supry i rękawiczki, perfekcyjne włosy. Serce zaczęło walić mi jak szalone. Z nerwów zapomniałam jak się nazywam. Skierował palec w moją stronę i zaczął mówić coś do Scooter'a. Wiedziałam, że to dobrze się nie skończy. Obydwoje do mnie podeszli. Justin zaczął mówić do kumpla.
- Zaprowadź ją... A tak wogóle skarbie jak masz na imię? - popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Kat..Kat.. Katherine. - nie mogłam opanować nerwów.
- Kotku, nie denerwuj się - podniósł brew i pogłaskał mnie po dłoni.
Teraz skierował się do Scooter'a.
- Zaprowadź Kate do tourbus'a, ja zaraz tam przyjdę.
Scooter pokiwał znacząco głową i delikatnie położył rękę na moim ramieniu. Wiedziałam, że muszę teraz iść za nim. Nie docierało do mnie to, co właśnie się stało. Justin Drew Bieber chciał, żebym poczekała na niego w tourbusie. Niedowiary. Może chciał mnie uprowadzić? Wyciąć mi nerki i sprzedać? Trochę się bałam. Ale zrobiłam jak mówił Justin i poszłam za Scooter'em. Kiedy wreszcie doszliśmy do bus'a, Scooter otworzył drzwi i pokazał reką żebym weszła. Zrobiłam, jak "kazał". Wszedł za mną i wykrztusił "Rozgość się". Byłam skrępowana. Podeszłam do zdjęć postawionych na półce. Jazzy, Jaxon, Jeremy na jednym zdjęciu a na drugim Pattie z Kidrauhlem. Delikatnie musnęłam ramki zdjęć i poszłam usiąść na kanapę.
- Chcesz się czegoś napić, zjeść? Justinowi pewnie trochę zejdzie na odświeżeniu po koncercie. Tak wogóle, jestem Scooter, menadż....
- Nie nie chcę, dziękuje za troskę. Nie musisz się przedstawiać, wiem kim jesteś, w końcu jestem Belieber, wiem wszystko - uśmiechnęłam się.
- Haha zapomniałem.
Nagle zza drzwi wyłoniła się jakaś postać. Przez chwilę nie wiedziałam kto to jest.
- Hej bro'. - przybił żółwika Scooter'owi.
- Siemka stary - odwzajemnił gest.
Atmosfera która tutaj panowała była idealna. Zachowywali się jak rodzina. Taka z filmów.
- A ta piękna panna to kto? - mrugnął w moją stroną.
Tak, to był Alfredo.
- Hejka Fredo, jestem Kate, miło mi Cię poznać. - zachowywałam się jakbym znała go od lat.
- Ulala, Kate, mnie również. Justin naprawdę wie, kogo przyprowadza.
Po tych słowach Scooter uderzył Freda w ramię.
- Ała stary, to bolało!
- Taki miał być efekt. Weź się ogarnij i zaprowadź Kate do pokoju Justina.
Musiałam zrobić naprawdę dziwną minę bo chłopcy równocześnie powiedzieli:
- Coś sie stało, Kate?
- Nie, wszystko jest w porządku, ale nie wiem, czy to jest prawda czy sen.
- To prawdziwe zdarzenie, jesteś w busie Justina Drew Biebera i gadasz z jego najlepszym kumplem. - wiedziałam, że powiedział to Alfredo bo kto inny jest taki "skromny" jak on ;)
- Chodź Kate, pokaże Ci pokój Justina.
Wstałam i poszłam za Fredem. Weszliśmy do pokoju, który był.niesamowity. Taki w stylu "koszykarzy".
- Rozgość się, Bieber powinien zaraz być.
Rzeczywiście, minęły może 3 minuty gdy do pokoju wszedł Justin. Ubrany był w biały t-shirt, skórzaną kurtkę i czarne rurki które i tak "wisiały" do połowy tyłka, czarno-czerwony snapback i czerwone supry. Wyglądał idealnie.
- Hej Kate. Poznałaś już chłopaków?
- Tak, są niesamowici. Czuje się, jakbym była w śnie, zaraz się obudzę i wszystko wróci do normy.
- Nie, nie jesteś w śnie. To dzieje się naprawdę.
Podszedł do łóżka na którym siedziałam. Usiadł koło mnie. Serce waliło mi jak oszalałe. Czułam że krew nie dopływa mi do twarzy. Justin jednak wolał doprowadzić mnie do zawału i wziął mnie za rękę.
- Szkoda, że Alice nie wybrała Cię na 'One Less Lonely Girl' mógłbym wtedy dłużej wpatrywać się w twoje piękne oczy. - łobuzersko się uśmiechnął.
- Dziękuje Justin. To bardzo miłe. Będę musiała się zbierać, moja przyjaciółka pewnie umiera ze strachu.
- Nie martw się o nią, już wszystko załatwiłem. Zrobiłem sobie z nią zdjęcie, powiedziałem, że odwiozę Ciebie do domu. Nie mógłbym być takim frajerem i wypuścić taką piękną dziewczynę jak ty, prawda?
Zrobiłam się całą czerowna, więc schowałam twarz w dłoniach.
- Kate, nawet jak sie rumienisz to jesteś piękna. - próbował odciągnąć moje ręce od twarzy. Jego ręce były takie ciepłe. Czułam, że z nim nie wygram. Odsunęłam ręce od buzi, tak jak chciał Justin. Nagle poczułam wibracje w torebce.
- Przepraszam na momencik.
Wyciągnęłam telefon z torebki i spojrzałam na ekran. No nie, moja rodzona matka wie, jak zepsuć najlepszą chwilę mojego życia. Mam przechlapane.
--------------------------------------
OMG. Ciekawe jak Katherine wypląta się z kłopotów z mamą. Napewno Justin coś wymyśli. ;)
środa, 17 lipca 2013
Rozdział 4
piątek, 28 czerwca 2013
Rozdział 3
10. 9. 8. 7. 6. 5. 4. 3. 2. 1. BELIEVE.
--------------------------------------------
Główny telebim rozsunął się na dwie części a na skrzydłach wyleciał w całej okazałości, w białym garniturze i okularach sam Justin Drew Bieber. Mam lekką wadę wzroku więc przez kilka sekund wytężałam wzrok żeby sprawdzić czy to napewno ON. Tak. To napewno ON. Wtedy zaczęłam krzyczeć na cały głos. Nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Ciągle krzyczałam 'Justin! Aaaa!". Byłam szczęśliwa, że tam jestem. Stałam tak blisko sceny, że gdyby Justin tylko chciał to mógłby do mnie podejść i wyciągnąć do mnie dłoń. Gdy już wylądował na scenie, jego tancerze podbiegli i odpięli go od tych wszystkich pasów bezpieczeństwa. Justin nas przywitał i zaczął śpiewać "All around the world". Wszystko nagrywałam telefonem. Pomyślałam, że muszę się bawić jak najlepiej bo taka okazja może się już nie powtórzyć więc zaczęłam śpiewać razem z innymi belieberkami. Justin skończył śpiewać i zaczął coś mówić. "Nigdy nie myślałem, że jeszcze w tym roku będę stał na tej scenie u Was. Kto jak kto ale Wy bardzo dobrze wiecie co znaczy Never Say Never. Dziękuje, że tyle na mnie czekaliscie."
W tym momencie zdałam sobie sprawę, dlaczego tak naprawdę jestem Belieber. Byłam przy Justinie od 2010 roku, więc nie od początku jego kariery czego naprawdę żałuję. Po Jego słowach zaczęło robić mi się słabo. Poprosiłam dziewczyny koło mnie żeby dały mi trochę wody. Po małym łyczku miałam siłę na dalszą zabawę. Justin czuł się u nas świetnie. Było to widać gołym okiem. Nareszcie nadszedł czas na piosenkę 'BELIEVE'. Mieliśmy przygotowaną akcję, żeby Justin po występie, zapamiętał nas. Gdy podszedł do fortepianu trybuny wyciagneły białe serduszka a płyta czerwone. Odwrociłam się szybko, żeby zobaczyć efekt i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zaczęłam płakać. Tym razem świadomie. Odwrociłam głowę, żeby zobaczyć reakcję Justina. Przyglądałam się jego twarzy i zobaczyłam kilka kropel. Jedni mówili, że to pot, drudzy, że łzy. Ja zaliczałam się do tych od łez. Wiedziałam, że Bieber jest wrażliwy. Zaczęłam lekko machać moim serduszkiem po czym cała płyta robiła to samo. Justin skończył śpiewać. Wstał i znowu zaczął coś mówić. "Mam dwie wiadomości. Jedną dobrą a drugą złą. Którą przekazać Wam pierwszą? Ok, złą. Niestety to moja ostatnia piosenka."
Zrobił smutną minę. Cała hala zaczęła buczeć. "Ale poczekajcie. Obiecuje Wam, jeszczę tutaj wrócę" - łobuzersko się uśmiechnął. Moje oczy znowu przepełniły się łzami. Byłam prze szczęśliwa. Justin zaczął śpiewać a ja wpadłam na genialny pomysł. Dlaczego miałabym z nim nie pogadać po koncercie? Postanowiłam, że odgram scenkę. Zawołałam ochroniarza i powiedziałam mu, że jest mi słabo. Ten, wziął mnie przez ramię i zaniósł do punktu medycznego. Tak, wszystko szło zgodnie z moim planem. Tam podali mi tlen i kazali odpocząć. Gdy już odczekałam chwilkę, zakradłam się za 'kulisy'. Zobaczyłam dziadków Justina. Wykrztusiłam tylko 'hi' i poszłam dalej. Zobaczyłam schodki za sceną i pomyślałam, że tędy Justin zejdzie. Zdzwił mnie fakt, że przez cały czas kiedy tutaj szłam nie było żadnego ochroniarza. Widocznie los tego chciał. Światła zgasły i zobaczyłam postać wyłaniającą się zza zasłonki. Miał złote rękawiczki. Tak, to był ON.
--------------------------------------------
I jak? Prosze o komentarze a jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach to pisz do mnie na twitterze ----> @gabisiabieber
czwartek, 13 czerwca 2013
Rozdział 2
Nadszedł długo oczekiwany dzień polskich Beliebers. 25 marca 2013. Ten dzień na długo pozostanie w sercu każdej z nas. Rano nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Myślałam już tylko o koncercie. Wstałam, zjadłam śniadanie, ubrałam się i czekałam. Czekałam aż wybije 13:30 (wtedy miałam wyruszyć z Pauliną do Łodzi). Zrobiłam kilka czerwonych serduszek (każda Belieber czytająca to, wie o co chodzi). Była 13. Ostatni raz przed koncertem weszłam na twittera. Napisałam: "Za kilka godzin będę najszczęśliwszą dziewczyną na całym świecie!". Spakowałam bilet, portfel, itp. Wyszłam przed blok, czekałam na Pauline i jej rodziców. Są. Wsiadłam do auta, przywitałam się. Teraz wystarczyło czekać. Czekać, aż dojedziemy na miejsce. Z Paulą przez całą drogę śpiewałyśmy piosenki Justina. *trzy godziny później*
- Jest! Już widzę Atlas Arene! Paula, nie wytrzymam!
Czułam się wspaniale. Nie dochodziła do mnie myśl, ze za dwie godziny będę GO widziała. Wysiadłyśmy z Paulą i pobiegłyśmy pod wejście. Zobaczyłyśmy dziki tłum, krzyczący: "WPUŚĆCIE NAS, WPUŚĆCIE NAS!"
Zaczęło mi się robić słabo, najprawdopodobniej z nerwów. Po 30 minutach drzwi się otworzyły. Wszyscy rzucili się na wejście jak hieny na padline. Ugh. Weszłyśmy na hale. Podeszłyśmy pod barierki, wpuścili nas. Wepchałam się pod samą scene (pod pretekstem, że jest mi niedobrze). Na scene wyszła Honorata "Honey" Skarbek. Dla mnie nie liczyła się ona tylko sam Justin Drew Bieber. Honey zaśpiewała kilka kawałków i zeszła ze sceny. Wkoło zrobiło się ciemno a na głównym telebimie pojawiło się odliczanie. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1. BELIEVE.
--------------------------------------
Resztę napiszę w następnym rozdziale, zapraszam ;3
niedziela, 28 kwietnia 2013
Rozdział 1
To już postępy, że mama zgodziła się chociaż porozmawiać. Wolałam na wszelki wypadek wyjść z domu. Stwierdziłam, że przy okazji wyjdę z psem. Gdy wróciłam do domu, szybko pobiegłam do salonu. Zobaczyłam mamę z laptopem na kolanach. Byłam zdziwiona bo rzadko korzystała z laptopa. Zerknęłam na co patrzy... Zamarłam... Moja mama właśnie patrzyła na stronkę na której były do kupienia bilety na koncert!