środa, 17 lipca 2013

Rozdział 4

Miał złote rękawiczki. Tak, to był ON.
--------------------------------------------
Wyglądał tak cudownie. Biały strój, złote supry i rękawiczki, perfekcyjne włosy. Serce zaczęło walić mi jak szalone. Z nerwów zapomniałam jak się nazywam. Skierował palec w moją stronę i zaczął mówić coś do Scooter'a. Wiedziałam, że to dobrze się nie skończy. Obydwoje do mnie podeszli. Justin zaczął mówić do kumpla.
- Zaprowadź ją... A tak wogóle skarbie jak masz na imię? - popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Kat..Kat.. Katherine. - nie mogłam opanować nerwów.
- Kotku, nie denerwuj się - podniósł brew i pogłaskał mnie po dłoni.
Teraz skierował się do Scooter'a.
- Zaprowadź Kate do tourbus'a, ja zaraz tam przyjdę.
Scooter pokiwał znacząco głową i delikatnie położył rękę na moim ramieniu. Wiedziałam, że muszę teraz iść za nim. Nie docierało do mnie to, co właśnie się stało. Justin Drew Bieber chciał, żebym poczekała na niego w tourbusie. Niedowiary. Może chciał mnie uprowadzić? Wyciąć mi nerki i sprzedać? Trochę się bałam. Ale zrobiłam jak mówił Justin i poszłam za Scooter'em. Kiedy wreszcie doszliśmy do bus'a, Scooter otworzył drzwi i pokazał reką żebym weszła. Zrobiłam, jak "kazał". Wszedł za mną i wykrztusił "Rozgość się". Byłam skrępowana. Podeszłam do zdjęć postawionych na półce. Jazzy, Jaxon, Jeremy na jednym zdjęciu a na drugim Pattie z Kidrauhlem. Delikatnie musnęłam ramki zdjęć i poszłam usiąść na kanapę.
- Chcesz się czegoś napić, zjeść? Justinowi pewnie trochę zejdzie na odświeżeniu po koncercie. Tak wogóle, jestem Scooter, menadż....
- Nie nie chcę, dziękuje za troskę. Nie musisz się przedstawiać, wiem kim jesteś, w końcu jestem Belieber, wiem wszystko - uśmiechnęłam się.
- Haha zapomniałem.
Nagle zza drzwi wyłoniła się jakaś postać. Przez chwilę nie wiedziałam kto to jest.
- Hej bro'. - przybił żółwika Scooter'owi.
- Siemka stary - odwzajemnił gest.
Atmosfera która tutaj panowała była idealna. Zachowywali się jak rodzina. Taka z filmów.
- A ta piękna panna to kto? - mrugnął w moją stroną.
Tak, to był Alfredo.
- Hejka Fredo, jestem Kate, miło mi Cię poznać. - zachowywałam się jakbym znała go od lat.
- Ulala, Kate, mnie również. Justin naprawdę wie, kogo przyprowadza.
Po tych słowach Scooter uderzył Freda w ramię.
- Ała stary, to bolało!
- Taki miał być efekt. Weź się ogarnij i zaprowadź Kate do pokoju Justina.
Musiałam zrobić naprawdę dziwną minę bo chłopcy równocześnie powiedzieli:
- Coś sie stało, Kate?
- Nie, wszystko jest w porządku, ale nie wiem, czy to jest prawda czy sen.
- To prawdziwe zdarzenie, jesteś w busie Justina Drew Biebera i gadasz z jego najlepszym kumplem. - wiedziałam, że powiedział to Alfredo bo kto inny jest taki "skromny" jak on ;)
- Chodź Kate, pokaże Ci pokój Justina.
Wstałam i poszłam za Fredem. Weszliśmy do pokoju, który był.niesamowity. Taki w stylu "koszykarzy".
- Rozgość się, Bieber powinien zaraz być.
Rzeczywiście, minęły może 3 minuty gdy do pokoju wszedł Justin. Ubrany był w biały t-shirt, skórzaną kurtkę i czarne rurki które i tak "wisiały" do połowy tyłka, czarno-czerwony snapback i czerwone supry. Wyglądał idealnie.
- Hej Kate. Poznałaś już chłopaków?
- Tak, są niesamowici. Czuje się, jakbym była w śnie, zaraz się obudzę i wszystko wróci do normy.
- Nie, nie jesteś w śnie. To dzieje się naprawdę.
Podszedł do łóżka na którym siedziałam. Usiadł koło mnie. Serce waliło mi jak oszalałe. Czułam że krew nie dopływa mi do twarzy. Justin jednak wolał doprowadzić mnie do zawału i wziął mnie za rękę.
- Szkoda, że Alice nie wybrała Cię na 'One Less Lonely Girl' mógłbym wtedy dłużej wpatrywać się w twoje piękne oczy. - łobuzersko się uśmiechnął.
- Dziękuje Justin. To bardzo miłe. Będę musiała się zbierać, moja przyjaciółka pewnie umiera ze strachu.
- Nie martw się o nią, już wszystko załatwiłem. Zrobiłem sobie z nią zdjęcie, powiedziałem, że odwiozę Ciebie do domu. Nie mógłbym być takim frajerem i wypuścić taką piękną dziewczynę jak ty, prawda?
Zrobiłam się całą czerowna, więc schowałam twarz w dłoniach.
- Kate, nawet jak sie rumienisz to jesteś piękna. - próbował odciągnąć moje ręce od twarzy. Jego ręce były takie ciepłe. Czułam, że z nim nie wygram. Odsunęłam ręce od buzi, tak jak chciał Justin. Nagle poczułam wibracje w torebce.
- Przepraszam na momencik.
Wyciągnęłam telefon z torebki i spojrzałam na ekran. No nie, moja rodzona matka wie, jak zepsuć najlepszą chwilę mojego życia. Mam przechlapane.
--------------------------------------
OMG. Ciekawe jak Katherine wypląta się z kłopotów z mamą. Napewno Justin coś wymyśli. ;)